Streaming jest zbyt duży dla własnego dobra

Ilustracja rozkładającego się przycisku do gry w budowie.

Zanim w końcu zabrałem się do oglądania i szybko zakochałem się w Reservation Dogs - eterycznej mrocznej komedii na FX o czterech zbuntowanych rdzennych nastolatkach, którzy wywołują kłopoty w małym rezerwacie w Oklahomie - minął prawie rok od premiery w 2021 roku. Moje zwlekanie nie było celowe, ale oznaczało, że ominął mnie jeden z bardziej satysfakcjonujących aspektów tego, co sprawia, że telewizja, zwłaszcza taki drobiazg jak Reservation Dogs, jest tym bardziej godna mianowania w tej świńskiej erze streamingu: możliwość wchłonięcia jej dziwactw podczas oglądania i spierania się o nią wraz ze wszystkimi innymi w mediach społecznościowych.

To stało się trendem w ostatnim czasie. Nie jestem w stanie nadążyć za nadmiarem telewizji i filmów oferowanych przez wszystkich głównych streamerów (w zeszłym miesiącu obejrzałem Reservation Dogs na Hulu, partnera korporacyjnego FX), a także za sieciami i kablami, które z opóźnieniem poszły z duchem czasu, generując kulturalne IP na różnych platformach. (Tak, zapisałem się na darmowy okres próbny Paramount+ i tak, bez zażenowania obejrzałem gotową amerykańską wersję Love Island). Dopiero co ukończyłem The Gilded Age (10

Kontekst, jak zawsze, jest kluczowy. Wszystko to działo się w okresie - wiosna-lato, niby-post-Covid, ale nie do końca - kiedy streaming był, i nadal jest, wymiotowaniem treści w niespotykanym tempie. Oprócz nadrabiania zaległości, dodałem również do mojej skarbnicy efemeryd streamingowych: Subskrybowałem Peacock w kwietniu (Bel-Air jest pierwszym od dawna rebootem, który zmaga się z liniami gatunkowymi z prawdziwą zapłatą), jednocześnie oglądając, chronologicznie, wszystko, co animowane uniwersum DC miało do zaoferowania na HBO Max (pod względem swojego animowanego slate'u, DC znacznie wyprzedziło Marvela). Takie mamy czasy. Według analizy przeprowadzonej przez Vulture na temat wiosennego programowania, " platformy streamingowe i sieci kablowe rozwinęły ponad 50 nowych i powracających wysokoprofilowych serii " w okresie 10 tygodni. Jeden z wykonawców zabarwił to dosadnie: " To ' s prawie krzywdzące konsumentów w tym momencie. To po prostu zbyt wiele. "

Na dodatek aplikacje typu creator-first, takie jak YouTube i TikTok, powoli reorganizowały to, gdzie szukamy rozrywki i ucieczki. W pierwszym roku pandemii, Instagram Live stał się telewizją nominacyjną, ponieważ użytkownicy zebrali się, aby oglądać serię song-battle Verzuz, lub łączyli się nad dziwactwami influencerów, takich jak Boman Martinez-Reid na TikTok. Streaming wideo, podał Neilsen, stanowi obecnie 25 procent konsumpcji telewizji, co stanowi wzrost o 6 procent w stosunku do roku poprzedniego.

To nie rejestruje się jako wszystko złe. Jeden natychmiastowy plus do algorytmicznego glut treści zatykając naszą uwagę jest radość z bycia wprowadzonym do gatunku lub serii inaczej pomijane. Karmienie na siłę, mogę przyznać, ma swoje zalety. Streamery takie jak Netflix czy Hulu, które wcześniej nieumiejętnie wprowadzały międzynarodowe fabuły do kraju, teraz mają do czynienia z rzadkim, zaskakującym hitem, który wydaje się przejmować kulturę w okrężny sposób: dziwny serial wydaje się niezrozumiały, aż nagle na forach internetowych pojawiają się fan fiction na jego temat.

W czwartym tygodniu od premiery, w październiku ubiegłego roku, Squid Game - południowokoreański dramat w stylu Survivor, opowiadający o wrogości klasowej - stał się najczęściej oglądanym programem na Netflixie we wszystkich grupach językowych, a także tematem rozmów w mediach społecznościowych. (Według danych firmy, łączna liczba godzin obejrzanych do końca pierwszego miesiąca wyniosła 1,65 miliarda). Z wahającymi się wynikami, inne zagraniczne seriale znalazły odbiorców w USA, w tym Netflix ' s niedawno South African social soap, Savage Beauty.

Mimo to nie mogę pozbyć się wrażenia, że instynkt "więcej, więcej, teraz" tylko zaostrzył nasze najgorsze impulsy. Wybór jest albo pobyt podłączony i na bieżąco na wszystko lub dostać wyśmiewany w czacie grupy za nie złapanie żadnego z Keke Palmer odniesienia z najnowszego sezonu Legendary. Co więcej, dla przeciętnego konsumenta, firmy streamingowe manewrowały z myślą o tym, co wydaje się być jedynie szybkim wzrostem i ślepym nadmiarem. Jasne, zbieramy owoce tej prawie niemożliwej etyki, ale czy jest to to, czego chcemy - lub nawet potrzebujemy?

Pierwsze domino - z, bądźmy szczerzy, wielu innych w długiej linii domina, które mogą wkrótce przewrócić się - spadło w zeszłym kwartale, kiedy Netflix stracił 200 000 abonentów i prawie 40 procent swojej wartości rynkowej. W następstwie tych bieżących wiadomości, The Hollywood Reporter niedawno szczegółowo opisał, że najnowszą dyrektywą wewnątrz kolosa streamingowego jest dodawanie przez odejmowanie. " Telewizja i inne części firmy wzięły swoje hity, ale wskazany ostrość jest podział funkcji, " Borys Kit wyjaśnił. " Spora część cięć wymazała rodzinny dział filmów live-action, a oryginalny dział niezależnych funkcji ... również widział swoje szeregi wyczyszczone. "

Jako konsument i krytyk, przychodzi mi to z ulgą (minus część o ludziach tracących pracę w tak trudnym czasie, to brutalne). Netflix już przegrał walkę o miano "Everything Streamer"; żadna platforma, choć sprytna, nigdy nie osiągnie takiej wszechobecności. Ograniczając swoje działania, Netflix daje nam wszystkim szansę na obejrzenie swoich najbardziej inspirujących programów i filmów. Wszystko, czego chcemy, to trochę czasu na nadrobienie zaległości.

Jesienią 2019 r., Lata po tym, jak zrewolucjonizował branżę za pomocą łupka z wyzywającymi granicami oryginałów i może trochę pijany z ego, Netflix wprowadził to, co uważałem za jego nową normę: Just OK Era of TV. I w większości, z małymi wyjątkami, firma pozostała na tym torze. Rosnąca liczba abonentów przy marginalnym wzroście kreatywności - nie mówiąc już o wątpliwym przywiązaniu firmy do Dave'a Chappelle'a - pozwala tylko na tak duże pole manewru.

Obecna implozja firmy przypomina mi coś, co George W. S. Trow, krytyk i teoretyk mediów, zauważył ponad 40 lat temu na temat epoki amerykańskiej telewizji, jej zwrotów akcji i naszego czasami skrzywionego odurzenia nią, jak może nas zdezorientować, nawet teraz. Swoją krytykę rozpoczyna od uwagi na temat "cudowności", która przemawia do sedna dzisiejszego problemu. Trow pisze:

W początkowych latach suwerenności strumieniowej, istniało pocieszenie w wielkości, w braku ograniczeń. Lekkomyślność była zuchwała. To była zabawa. Ponad dekadę później, mając za sobą znaczny dystans i czas, ten sposób myślenia nie służy już ani konsumentom, ani firmom streamingowym. Pytania Trow'a mają dziś jeszcze większe znaczenie: Co było teraz, że został zbudowany tak wielki? Jaki cud pozostał?

Wszystko to nie sugeruje, że taki nadmiar jest pozbawiony korzyści. W tej powodzi treści jest możliwość stworzenia krainy czarów dostosowanej do własnych zainteresowań, wybierając to, co najlepiej pasuje do twojego apetytu. W pewnym sensie można zaprojektować swoją własną linię czasu, nawet przytulny multiwersum, oderwany od tempa tych, którzy nas otaczają.

Ale to tylko połowa tego, tak naprawdę. Ponieważ istnieje jeszcze bardziej fundamentalne piękno w przyszłości, kiedy te linie czasowe nakładają się na siebie, kiedy wszyscy spotykamy się razem, radośnie spierając się o spektakl lub film, wolni od nieskończonej mnogości i eskalującego hałasu, w końcu - radośnie - uwolnieni od glutenu wyprodukowanej konsumpcji.

Movie world