Denis Villeneuve o Diunie: " I Was Really a Maniac ".

dyrektor

Denisowi Villeneuve nigdy nie brakowało ambicji. Od podjęcia tematu wojny z narkotykami na granicy USA i Meksyku w Sicario, po komunikację Amy Adams z niewerbalnymi kosmitami w Arrival, jego filmy mają tendencję do robienia wielkich rzeczy. Kiedy wydawało się, że jego ostatni film - Blade Runner 2049, sequel ukochanego arcydzieła Ridleya Scotta - będzie najśmielszym z dotychczasowych, zapowiedział kolejny: Dune.

Książka Franka Herberta, opublikowana w 1965 roku, jest ogromnym tomem filozofii, ekologii, polityki i budowania świata science-fiction, tak skomplikowanym i epickim, że wydaje się niemal niemożliwym do sfilmowania. W rzeczywistości wielu próbowało - z miernym skutkiem. W latach 70. chilijski reżyser Alejandro Jodorowsky podjął próbę adaptacji, ale nigdy nie udało mu się jej zrealizować. David Lynch podjął próbę i choć udało mu się wprowadzić film o Diunie do kin, nie udało mu się w pełni oddać złożoności historii Herberta. (Na początku lat sześćdziesiątych William Hurt wystąpił w trzyczęściowym miniserialu opartym na książce, ale i on nie zdołał wzbudzić sympatii.

Teraz, Villeneuve daje temu wyraz. Prawdę mówiąc, jeśli jakikolwiek współczesny reżyser może stworzyć coś, co zadowoli zarówno krytyków, jak i wiernych Herbertowi, to właśnie on. Poza tym, jest pewny siebie. Po zrobieniu "Blade Runnera", miałem już umiejętności i wiedzę, aby zająć się czymś, co było tak wielkim wyzwaniem" - mówi reżyser z Quebecu. "Wiedziałem, że jestem gotowy, by się z tym zmierzyć. Wiedziałem, że jestem w stanie to zrobić. "

Aby zrealizować swoją wizję, reżyser zmontował rząd morderców ' talent: Timothée Chalamet (młody bohater Paul Atreides), Oscar Issac (Paul ' s ojciec, Duke Leto Atreides), Rebecca Ferguson (jego matka, Lady Jessica), Zendaya (Chani), Josh Brolin (Gurney Halleck), Jason Momoa (Duncan Idaho), Dave Bautista (Glossu " Beast " Rabban), Stellan Skarsgård (wielki zły Baron Vladimir Harkonnen), i Javier Bardem (Fremen lider Stilgar). Następnie zabrał ich na Bliski Wschód, aby nakręcić swoją wersję historii Paula Atrydy, młodego mężczyzny na pustynnej planecie, który boryka się z wieloletnią wojną o najcenniejszą substancję we wszechświecie (melanż, czyli "przyprawa").

Denis Villeneuve: Tak, przeczytałem ją, gdy miałem 13 lub 14 lat. Pierwsza książka o Diunie to ogromna, potężna przygoda młodego chłopca odkrywającego nowy świat. Jednocześnie byłem pod wrażeniem tego, jak bardzo była ona inteligentna. Była bardzo trafna w odniesieniu do tego, co działo się na Ziemi - z punktu widzenia środowiska i religii. Zostało to ze mną przez lata, prześladowało mnie. Więc kiedy ludzie mówili: "Jakie byłoby twoje największe marzenie? Odpowiedziałbym, że "Diuna". "W tym czasie Legendary zdobyło prawa do filmu. Spotkaliśmy się i umowa została zawarta w 45 sekund. Chciałem to zrobić. Oni chcieli to zrobić ze mną. I dzieliliśmy tę samą pasję i tę samą wizję tego, czym ten film powinien być. Dojście do tego momentu było bardzo długie, ale kiedy już byłem gotowy, to był to bardzo szybki projekt. Wszystko wpadło na swoje miejsce.

Zarówno Blade Runner 2049, jak i Diuna to szalenie ambitne przedsięwzięcia. Zwłaszcza "Diuna" wydaje się niemal nie do sfilmowania ze względu na swój zakres. Czy były jakieś opory przed podjęciem się tego zadania?

Życie jest krótkie! Jesteśmy skazani na próby dokonania rzeczy niemożliwych. To jest właśnie piękno sztuki. Staram się przekraczać granice. Wiedziałem, że jestem gotowy, by się z tym zmierzyć, ale tak, to duże wyzwanie. Wiesz, co jest największym wyzwaniem? To możliwość osiągnięcia poziomu pasji i obrazu, który miałem jako nastolatek. Zadowolenie tego nastolatka jest bardzo trudne. [Byłem otoczony przez ludzi, którzy od początku byli bardzo entuzjastyczni, ale pamiętam rozmowę z [kompozytorem] Hansem Zimmerem, kiedy mówiłem o tym i powiedziałem: "Diuna to jedno z moich największych marzeń. To film, który chciałem zrobić od tak dawna. "A Hans spojrzał na mnie bardzo poważnymi oczami i powiedział, że to niebezpieczne próbować podchodzić tak blisko słońca.

Książka jest alegorią na tematy religijne, na tematy polityczne. Czy w trakcie adaptacji starał się pan zaktualizować ją tak, by miała zastosowanie w naszym świecie, jak w świecie Herberta?

Dobre pytanie. Wszystkie te rzeczy - wątki polityczne, religijne i środowiskowe - muszą tam być. Ale najważniejszą rzeczą dla mnie jest zachowanie poczucia przygody i epickości. Nie chciałem, aby złożoność historii przeszkadzała w osiągnięciu wartości rozrywkowej, siły filmu, wartości emocjonalnej filmu. Chciałem, żeby ten film był niezłą zabawą.

Jaki jest przykład równoważenia tematu i opowiadania?

Kiedy zacząłem pracować z Ericiem Rothem, powiedział: "Co byłoby najważniejszą rzeczą, którą powinniśmy wprowadzić z góry w tej adaptacji? A ja powiedziałem: "Kobiety". "W książce Lady Jessica, matka Paula, jest bardzo, bardzo ważną postacią, postacią, która uruchamia całą historię. Paul Atryda jest głównym bohaterem, ale bardzo blisko niego jest Lady Jessica. Prowadzi go, pomaga mu. Powiedziałbym, że film jest zaprojektowany - skonstruowany - na tych dwóch głównych bohaterach. To byłby mój największy kąt, by wprowadzić Dune w XXI wiek. Trzeba się upewnić, że istnieje równość między głosami płci.

Również, planetolog Liet-Kynes, który ' jest męski w książce, jest teraz grany przez czarną kobietę, Sharon Duncan-Brewster.

Miałam już trzy silne postacie kobiece: Lady Jessicę, Wielebną Matkę [Charlotte Rampling] i Chani [Zendaya]. Ale czułam, że potrzebuję czegoś więcej. Więc z Jonem Spaihtsem mieliśmy ten pomysł, żeby wziąć postać i ją zmienić. I to działa. Mam na myśli, że to ' to coś, co mogłoby ' być pomyślane przez samego Franka Herberta, gdyby książka została napisana dzisiaj. Jest to bardzo bliskie duchowi książki. Oczywiście, kiedy robisz adaptację filmową, podejmujesz decyzje, ale są one podejmowane w głębokim związku z książką. Pomysł, by Kynes był kobietą, ma największy sens i nie zmienia charakteru książki.

A co z przedstawieniem Barona Harkonnena? Mam wrażenie, że ta postać jest karykaturalnym czarnym charakterem. W rzeczywistości nie ma wąsów, ale w książce jest przedstawiony jako stereotyp wąsacza.

To prawda. Książka jest prawdopodobnie arcydziełem, ale to ' nie znaczy, że jest doskonała. Ma pewne słabe strony i była dla mnie przestrzenią do eksploracji [śmiech]. Baron był jednym z tych elementów. Chciałem się upewnić, że nie jest to, jak powiedziałeś, karykatura lub goofy bad guy. Chciałem, żeby Baron był groźny, inteligentny, wyrafinowany na swój sposób. Ma radykalne poglądy na świat, ale im bardziej będziemy pod wrażeniem i zahipnotyzowani przez Barona, tym bardziej będzie on potężny. Dlatego bardzo staraliśmy się zachować istotę Barona, ale przenieść go w XXI wiek. Dlatego wybrałem Stellana Skarsgårda. Stellan Skarsgård jest genialnym człowiekiem. Ma tę inteligencję w oczach i ma tę głębię. Dużo rozmawialiśmy o tej postaci. Praca z nim była wielką radością.

Czy wiele zmieniłeś w Paulu Atrydzie? W książce jest niemal zbyt idealny.

Paul Atryda jest wyjątkowym człowiekiem. Został wychowany w wyjątkowej rodzinie. Jest prawdziwym bohaterem. Ale najważniejsze jest to, że ludzie się z nim identyfikują, że odnoszą się do niego jak do prawdziwego człowieka. Nie chciałem, aby Paul Atryda był postrzegany jako książę, bachor. Chciałem, by czuł się prawdziwy. W filmie kamera jest tuż nad ramionami Paula. Jesteśmy za nim, z nim, podążamy za nim w tej podróży. Pierwszy film jest tak naprawdę o chłopcu, który traci swoje złudzenia co do świata. Na początku jest on tylko chłopcem z traumą, który zostaje wysłany na nową planetę, na której panuje brutalna atmosfera, kimś, kto próbuje zrozumieć, co dzieje się z jego rodziną, co dzieje się z jego ludźmi, co dzieje się na świecie, kto odkrywa, że polityka jest skorumpowana. Ważne było, aby upewnić się, że opowiadamy ludzką podróż, a nie podróż superbohatera; to ' s bardzo ważne rozróżnienie.

Co ci się podoba w Paulu?

Jedną rzeczą, którą kocham w Paulu Atrydzie, jedną rzeczą, którą głęboko kocham w nim, jest to, że on ' jest kimś, kto ma ciekawość innych kultur, jest kimś, kto ma obowiązek i chce zrozumieć, jak żyją inni ludzie. Te cechy są bardzo ważne, bo to pomoże mu później dostosować się do nowej rzeczywistości. W Paulu Atrydzie jest piękne człowieczeństwo, które staram się rozwijać w trakcie filmu, a które moim zdaniem jest kluczowe dla przyszłości.

Jednym z zarzutów wobec książki jest to, że jest on typem zbawcy, który przybywa z innego świata i jest jak, "Jestem tu, aby cię uratować! "

Nie prosił o to. Nie chce tego, jest do tego zmuszony. Jest wrzucony w przeznaczenie, którego nie wybrał, a to wywołuje pewien rodzaj kryzysu tożsamości. Nie wybrał tego, czym się stanie. Musi walczyć, musi pomagać. To naprawdę ludzkie.

Tak wiele z budowania świata w Diunie jest tak ikoniczne - martwe natury, kanapki. Opowiedz trochę o swojej wizji przy tworzeniu tego projektu.

Przede wszystkim poprosiłem o czas. Czas na marzenia i projektowanie każdego elementu tego filmu z bardzo bliskimi partnerami, których wybrałem na początku. Zbudowałem bardzo mały oddział ludzi, z którymi głęboko kocham pracować. Jednym z nich jest mój stary przyjaciel Patrice Vermette, mój scenograf od lat. Chciałem, aby konstrukcja filmu była pod pewnymi względami jak najbardziej zbliżona do rzeczywistości. Jesteśmy daleko w przyszłości, ale chciałem czegoś bardzo uziemionego, czegoś, co czuje się prawdziwe, czegoś, do czego ludzie będą się odnosić z podświadomego punktu widzenia, co czuje się znajome. 

I kręciłeś to na prawdziwych pustyniach.

Jedną z rzeczy, która była dla mnie bardzo, bardzo ważna, było bezpośrednie nakręcenie środowiska na planecie. Ta planeta jest planetą, a ta planeta jest postacią. To ona jest głównym bohaterem filmu, ta planeta, te fantastyczne pustynie. Dla mnie kluczowe było, aby udać się tam naprawdę, objąć naturę, objąć siłę natury. To coś bardzo pamiętnego i potężnego zarazem. Chciałem to uchwycić na żywo w kamerze. Dlatego nalegałem, a studio się zgodziło, abyśmy weszli w prawdziwe środowisko. Większość tego, co widzimy w filmie jest prawdziwa, ponieważ jest to coś, co chciałem poczuć, ta planeta, która nie jest Ziemią, ale jest Arrakis. Widzowie poczują światło, wiatr, dźwięk.

Ile czasu spędziłeś na kręceniu filmu?

To była zdecydowanie najdłuższa sesja zdjęciowa, jaką kiedykolwiek robiłem. Straciłem rachubę czasu, ale to było pięć lub sześć miesięcy, coś w tym stylu. Długa podróż. Większość wnętrz, a następnie plenerów została nakręcona w Jordanii. Jordania to kraj, w którym byłem kilka razy w życiu. Mam tam przyjaciół. Nakręciłem tam film fabularny "Incendies". Jeździłem wszędzie i widziałem krajobrazy, które nie były przydatne w filmie, który wtedy robiłem, ale pamiętam, że powiedziałem sobie: "Jeśli kiedyś zrobię Dune, to wrócę tutaj, bo te lokacje są po prostu idealne". "

Postanowiłeś rozbić powieść Dune na dwa filmy. Czy myślałeś kiedyś o nakręceniu obu jednocześnie?

Decyzja, którą podjąłem na samym początku i wszyscy się z nią zgodzili, była taka, że książka jest - jest tyle do opowiedzenia. To było za dużo jak na jeden film. Albo robisz pięciogodzinny film i wszyscy cię nienawidzą, bo jest za długi. Postanowiliśmy więc zrobić go w dwóch częściach. Historia z pierwszego filmu utrzymuje się sama. Kiedy się na nią patrzy, myślę, że jest satysfakcjonująca. Ale żeby dokończyć historię, potrzebny jest drugi film. 

Czy napisałeś scenariusz do drugiej części?

Zrobiliśmy to w ten sposób, że napisaliśmy ten pierwszy scenariusz i napisaliśmy mapę drogową dla drugiego. Skupiłem się na pierwszym filmie, bo te filmy to oczywiście kosztowne bestie, potwory. Czuliśmy, że najlepiej, bardziej przyziemnie będzie zaatakować jeden film, dać z siebie wszystko, zrobić całą pasję, a potem zobaczyć jak ludzie zareagują. Jeśli to będzie sukces, to oczywiście będzie drugi. Mam nadzieję. Taka jest logika tych wielkich filmów.

Wróćmy do ciebie w wieku 13, 14 lat. Kiedy czytałeś Dune po raz pierwszy, jakie rzeczy naprawdę chwyciły cię za mózg, za serce?

To, co naprawdę ujęło mnie wtedy, to związek ludzi z pustynią, środowiskiem. Fremeni zaprojektowali sposób życia, technologię, by móc przetrwać pustynne warunki. Frank Herbert był zafascynowany naturą i roślinami. W tym czasie ja studiowałem nauki ścisłe i to ''tak jakby dla mnie ta miłość do życia oznaczała wszystko. Było coś w precyzji i poezji, w tym jak opisywał ekosystemy i logikę tego, a także złożoność i piękno. Dla mnie Diuna jest rodzajem hołdu dla ekosystemów i życia, i poświęcona ekologii. To piękny poemat o formach życia, który w tamtym czasie głęboko mnie poruszył.

Movie world